niedziela, 31 lipca 2011

Wakacje na Krymie cz.7

Kolejny dzień na Krymie i kolejne przepiękne widoki. Tam razem udaliśmy się najpierw marszrutką z Symferopola do Ałuszty, a stamtąd stateczkiem do Jałty. Do Ałuszty dotarliśmy bardzo rano, a mimo to plaże już były pełne ludzi.
W oczekiwaniu na rejs do Jałty mieliśmy okazję poobserwować krymską roślinność i miasto budzące się do życia.


Krymska roślinność

 Plaże wczesnym rankiem - kto pierwszy ten lepszy.

A tyle śmieci pozostawili nocni balangowicze, ale nawet w takich warunkach można rozłożyć kocyk i poopalać się.


Takim "żaglowcem" pływaliśmy po Morzu Czarnym.

W czasie rejsu do Jałty widoki były przepiękne; widzieliśmy też delfiny, niestety nie udało się ich sfotografować.



 Takie piękne widoki mieliśmy podczas rejsu.

 Ogromna góra Ajudah.

Ajudah w całej swojej okazałości. Ajudah, czyli Góra-Niedźwiedź.

Rejs zakończyliśmy w słynnym kurorcie, czyli w Jałcie. Mnóstwo tam hoteli, turystów i sklepów słynnych kreatorów mody. Poza tym są palmy, które zawsze bardzo mi się podobają.

 
 Jałta - nabrzeże.

 Kaplica Nowomęczenników i Wyznawców przy nabrzeżu.

 
 Deptaki w Jałcie.

Cerkiew św. Aleksandra Newskiego wygląda jak torcik :-)

sobota, 30 lipca 2011

Wakacje na Krymie cz.6

Kolejnym miastem, do którego dotarliśmy, była Eupatoria. Z Symferopola jedzie się trochę ponad 2 godz. pociągiem osobowym - elektriczką. Widoki nie są jakoś specjalnie zachwycające, ale czym bliżej Eupatorii, tym ładniej.

 Widok z okna pociągu

Samo miasto jest bardzo ładne i chyba najczystsze wśród krymskich miast, które widzieliśmy. Również plaże są najbardziej przyjazne - są odrobinę piaszczyste. Trudno mi było przyzwyczaić się do widoku kamienistych bądź wybetonowanych plaż; dodatkowo te plaże są bardzo małe.
W Eupatorii można się przejść deptakiem do plaży, pochodzić po uliczkach dzielnicy karaimskiej.

 Deptak w Eupatorii

 Przy plaży

Widok na plażę

Zegar

 Meczet, zwany Piątkowym

 Sobór św. Mikołaja

 Ulica Karaimska

Kenesy

Wakacje na Krymie cz. 5

Kolejnym miejscem odwiedzonym przez nas na Krymie była Ałuszta i Ałupka. Do Ałuszty dojechaliśmy marszrutką. Kierowcy marszrutek są szaleni, jeżdżą tak, jakby chcieli być pierwsi na mecie. Nie interesuje ich to, że jedzie się górską drogą, że są ostre zakręty - to wszystko nie jest ważne, ważna jest prędkość. Przez tydzień pobytu na Krymie wiedzieliśmy jednak tylko jeden wypadek z udziałem marszrutki - właśnie na trasie Symferopol - Ałuszta. 

 Czołowe zderzenie marszrutki z samochodem

Z Ałuszty chcieliśmy dostać się - najlepiej drogą morską do Ałupki. Niestety, nie było żadnego rejsu, więc marszrutką dojechaliśmy najpierw do Jałty, a stamtąd do Ałupki.
 
 Ałuszta


Ałupka okazała się przepięknym miejscem - góry i morze. W Ałupce znajduje się pałac, do którego ciągną tłumy zwiedzających. Właśnie tam spotkaliśmy najwięcej polskich turystów. Pałac Woroncowa jest budowlą niezwykłą. Warto zwiedzić go również w środku, cena za bilet nie jest wygórowana - 20 zł. Żoną Michaiła Woroncowa, właściciela pałacu, była Elżbieta z Branickich - czyli mamy na dalekim Krymie polski akcent.

 Park w Ałupce


 Pałac w Ałupce

 Plaża w Ałupce

Z Ałupki udało nam się wrócić drogą morską - rejsem po Morzu Czarnym. Dopłynęliśmy aż do Ałuszty. Za jedyne 24 zł przez ponad 3 godziny mieliśmy okazję z morza podziwiać piękno Krymu. Widzieliśmy m.in. cudne Jaskółcze Gniazdo (ikona Krymu), góry: Ajudah i Czatyrdah, pałac w Liwadii (tam podpisano Układ Jałtański).

Z Ałuszty powróciliśmy do Symferopola trolejbusem - to również atrakcja turystyczna. Niestety, trafiliśmy chyba na najstarszy trolejbus, jaki jeździ tą trasą. Ponieważ już było dość późno, a w trolejbusie nie było świateł, jechaliśmy w całkowitej ciemności.

Wycieczka była fantastyczna.

 Widok ze stateczku

 Jaskółcze Gniazdo

Pałac w Liwadii

(c.d.n.)

czwartek, 28 lipca 2011

Wakacje na Krymie cz. 4

Kolejnym miastem, do którego dotarliśmy, był Sewastopol. Z Symferopola elektriczką jedzie się tam ok. 2 godzin, koszt biletu to jedynie 3,20 zł - czyli właściwie za darmo. Czym bliżej Sewastopola, tym piękniejsze widoki za oknem.



Widok z okna pociągu


Sewastopol przywitał nas przepięknym słońcem i niesamowitym upałem, oraz mnóstwem pieniążków na chodnikach, które bez przerwy znajdowałam.

Jest to nowoczesne miasto, całkowicie zrusyfikowane, znajduje się tam baza rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Jej okręty cumują we wszystkich zatokach, ale widać gołym okiem, że nie jest to zbyt nowoczesna flota.

Plany zwiedzania Sewastopola popsuła nam nagła burza z bardzo silnym wiatrem. Szybko więc zmodyfikowaliśmy plan i pojechaliśmy marszrutkami do Bałakławy. W zasadzie jest to dzielnica Sewastoploa i jest to przeurocze miejsce. Taki mały kurort. Tam na szczęście świeciło słońce. W Bałakławie można podziwiać ruiny twierdzy genueńskiej.



   
Sewastopol
 
 Sewastopol po gwałtownej burzy





Bałakława

Ruiny twierdzy genueńskiej

(C.D.N.)

środa, 27 lipca 2011

Wakacje na Krymie cz. 3

Kolejnym miastem, które odwiedziliśmy na Krymie, był Bachczysaraj. Z Symferopola można tam dojechać elektriczką - czyli pociągiem, który jest wyjątkowo tani. Do Bachczysaraju jedzie się ok. 40 min, czas ten warto spożytkować na podziwianie krajobrazu za oknem. Jeszcze słowo o elektriczkach - są szersze niż nasze pociągi osobowe, maja też drewniane siedzenia. Kolorytu podróży dodają panie (rzadziej panowie), sprzedające różnego rodzaju dobra, a to lody, a to napoje, świeże bułeczki domowej roboty, wachlarze, mapy, wilgotne chusteczki, gotowaną kukurydzę..... czegóż tam nie było.W podróży więc można się najeść i zaopatrzyć w inne dobra.

Elektriczka



Widok z okna elekriczki - pasące się kózki



Krajobraz widoczny z okna podczas podróży do Bachczysaraju


Ze stacji w Bachczysaraju do Pałacu Chanów należy przejść ok. 3 km, można tez dojechać marszrutką (my trafiliśmy na mało przyjemnych kierowców marszrutek i zdecydowaliśmy się przejść ten odcinek pieszo).

Pałac Chanów jest największą atrakcją Bachczysaraju - nie kupując biletów wstępu można obejrzeć go jedynie z zewnątrz. Warto oczywiście kupić bilet i zobaczyć jak całość wygląda w środku. Możemy zobaczyć m.in. Fontannę Łez, pokoje codzienne chanów, pokoje gości, harem. W poszczególnych pomieszczeniach są rozmieszczone ekspozycje, dotyczące historii i kultury Tatarów. Na terenie kompleksu pałacowego są dwa meczety. Jeden z nich do dnia dzisiejszego jest  użytkowany przez Tatarów (można go zwiedzić za dodatkową opłatą). Jeśli zakupimy kolejny dodatkowy bilet, możemy obejrzeć łaźnie (naprawdę warto), a także cmentarz chanów.




 Pałac Chanów

Fontanna Łez

Łaźnia

 Cmentarz Chanów

Minarety

 Pałac Chanów


Atrakcją jest także możliwość przebrania się w strój tatarski i zrobienie sobie zdjęcia w takim przebraniu -  oczywiście przebrałam się.




Po zwiedzeniu Pałacu, udaliśmy się marszrutką w stronę skalnego miasta Czufut-Kale.Oczywiście marszrutką dojechaliśmy tylko do pewnego miejsca, resztę drogi musieliśmy przebyć na własnych nogach - wspinaliśmy się do góry, w straszliwym upale. Po drodze minęliśmy przepiękny Monastyr Uspieński.

Czym bliżej Czufut-Kale, tym więcej straganów z pamiątkami - niestety niezbyt oryginalnymi (ciekawe jedynie były mieszanki ziołowe i tamtejsze przysmaki).

Kiedy dotarliśmy do Czufut-Kale, zaczęło padać - z jednej strony, była to chwila oddechu po takim upale, z drugiej - zwiedzane w deszczu jest mało przyjemne.

W strugach deszczu opuściliśmy Bachczysaraj.


Monastyr Uspieński

(C.D.N.)