środa, 24 sierpnia 2011

Kartka urodzinowa

Wczoraj, późnym wieczorem powstała kartka urodzinowa dla koleżanki. Skrzypeczki narysował zdolny Szymon, jako bazę przykleiłam papier w nutki. Do tego kilka niebieskich kwiatków, turkusowe motylki, wszystko postarzone distressem.
Kartka wygląda tak:

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Bardzo mały albumik

Niestety nie jestem pomysłodawczynią tego minialbumu. Ale odkąd ujrzałam go na jednym z blogów, wiedziałam, że chcę zrobić podobny - po prostu mnie zauroczył. 
Tutaj oryginał: http://scraptime.blog.cz/1102/mensi-nez-mensi
Album powstał z pudełka po zapałkach, okleiłam go papierem: zielonym i żółtym, postarzyłam distressem. Środek pudełka pomalowałam zieloną farba akrylową. Następnie wycięłam 8 prostokątów - takich żeby weszły do pudełka po zapałkach, do co drugiego przykleiłam taki papier jak na pudełku. Następnie przylepiłam wstążeczkę, żeby połączyć prostokąciki. Potem już wystarczyło przylepić odpowiednio zmniejszone zdjęcia i ozdoby - ja użyłam ich niewiele. bałam się, że jeśli będzie za dużo dodatków, album zrobi się zbyt gruby i najzwyczajniej na świecie nie wejdzie do pudełeczka.

Całość wygląda tak:




niedziela, 14 sierpnia 2011

Kartka i album z okazji ślubu

Przez wszystkie dni minionego tygodnia, wieczorami, robiłam album i kartkę z okazji ślubu mojej przyjaciółki :)

Album powstał z papierów Lemonade z kolekcji Grandma's Attic. Każdą kartę postarzyłam tuszem Distress.
Ozdobiłam go m.in. napisami okolicznościowymi i sentencjami o miłości, kwiatkami Primy, akrylowymi kropelkami. Niezastąpiony okazał się również stempel motylka (też ze sklepu Lemonade), który bardzo przypadł mi do gustu. Malutkie motylki z Wycinanki, które zabarwiłam tuszem Distress, także pojawiają się w wielu miejscach w albumie.

Kartka, podobnie jak album, powstała z kolekcji papierów Lemonade.


Album wygląda tak:











A kartka - tak:

czwartek, 4 sierpnia 2011

Kartka z okazji chrzcin

Chrzciny to wyjątkowa okazja, jeszcze nigdy nie robiłam kartki na taką właśnie okazję. A ponieważ nie miałam zbyt wiele czasu na zastanawianie się, jak miałaby wyglądać taka kartka, powstała praca niezbyt skomplikowana. Chciałam, żeby jej baza była w różowym kolorze (bo to dla dziewczynki), ale nie miałam w swojej kolekcji papierów w kolorze "słodkiego" różu. Jest więc róż bardziej "poważny" - z odrobiną brązu. Do tego dodałam kartonowe buciki z Wycinanki, które pomalowałam fioletowym glimmer mistem, różowe i białe serduszko, kokardkę, kwiatki, papierową serwetkę i piękną malinkę. Ot i cała kartka.





Zakładki

Pokusiłam się ostatnio o zrobienie zakładek techniką decoupage. Nigdy wcześniej nie stosowałam tej techniki i nie wiedziałam co mi wyjdzie - i czy w ogóle cokolwiek z tego wyjdzie.
Kartonowe bazy do zakładek pomalowałam białą farbą akrylową (jak na razie, tylko taką posiadam), a na to przylepiłam wycięte z serwetek elementy. Pierwsza z zakładek jest z latarniami morskimi (to tak, żeby sobie powspominać morskie klimaty), druga z lawendą, której zapach ostatnio wyjątkowo mi się podoba. Na koniec przywiązałam pasujące kolorystycznie wstążeczki i zakładki gotowe. Prezentują się tak:



Zakładka "morska"


Zakładka "lawendowa"



środa, 3 sierpnia 2011

Wakacje cz.10

Podczas naszego pobytu w Odessie wyruszyliśmy na jednodniową wycieczkę do Białogrodu Dniestrowskiego, gdzie zwiedziliśmy Twierdzę Akerman. Twierdza leży nad Limanem Dniestrowym. Jest tam naprawdę bardzo ładnie, chociaż w samym mieście nie ma ciekawych zabytków. Można jednak zwiedzić Muzeum Regionalne - jak na tak niewielkie miasto, muzeum posiada całkiem sporą ilość ciekawych eksponatów.







 Twierdza Akerman


Z Odessy wyruszyliśmy do Lwowa i to już była nasz ostatni przystanek na Ukrainie. We Lwowie byliśmy nie po raz pierwszy; jest to piękne miasto, którego chyba nie muszę reklamować. Zrobiliśmy jednak niewiele zdjęć najpopularniejszym zabytkom Starego Miasta - bo takich mamy już wiele, z poprzednich wizyt we Lwowie. Tym razem, pospacerowaliśmy sobie głównie po przedmieściach, zabudowanych XIX- i XX-wiecznymi kamienicami.


 Nasz pociąg relacji Odessa - Lwów



Lwów w remoncie - tutaj rozkopana jedna z głównych ulic - Łyczakowska.

 Opera Lwowska

Rynek Staromiejski


Takim oto autem jechaliśmy na dworzec autobusowy.


 Lwowski dworzec wieczorową porą - zdjęcie zrobione z okna autobusu - podczas drogi powrotnej do kraju.

Lwowska marszrutka.

Nasza dwutygodniowa przygoda na Ukrainie zakończyła się niemiłosiernie długim oczekiwaniem na granicy. Dzięki sprawnej pracy pograniczników, zarówno ukraińskich jak i polskich, staliśmy tam ponad sześć godzin; dodatkową, wątpliwą atrakcją było wyciąganie bagaży z autobusu i przeszukiwanie ich. Na szczęście, nasze wypchane plecaki nie wzbudziły większych podejrzeń i nie zostały przeszukiwane.

Wszystkim tęskniącym za słońcem, gorącem, bałaganem, pięknymi widokami, górami, morzem i fajną przygodą, serdecznie polecam Krym i Ukrainę. Z jednej strony - swojsko, a z drugiej - zupełnie inaczej.

A niedługo postaram się zamieścić jeszcze parę kuriozów, sfotografowanych u naszych wschodnich sąsiadów.

wtorek, 2 sierpnia 2011

Wakacje cz.9

W dalszą podróż udaliśmy się również nad Morze Czarne - tym razem do Odessy. Jest to piękne i zadbane miasto; widać, że się w nie inwestuje, dba się o stare kamienice, ale i powstaje wiele nowych budynków.
Jest tu mnóstwo knajpek i restauracji, w których można smacznie zjeść. Pogoda, jak to nad Morzem Czarnym - przepiękna, chociaż gorąco dawało się we znaki szczególnie w  nocy - trudno było zasnąć przy temperaturze, która wynosiła dobrze ponad dwadzieścia stopni.

W tym mieście spotkaliśmy najwięcej polskich wycieczek.

W Odessie jest największy port morski na Ukrainie, bezpośrednio do niego można dojść schodami Potiomkinowskimi. Najsłynniejsza ulica to Deribasowska - leży w samym centrum miasta.
Odessa to również plaże, kościoły, cerkwie, synagoga, piękne rzeźby i muzea.
Nam udało się zwiedzić Muzeum Figur Woskowych.

Pasaż handlowy

Opera


 Park przy ulicy Deribasowskiej


Ulica Polska w Odessie


Słynne schody Potiomkinowskie

Port w Odessie

Pomnik żony marynarza

Pomnik Siergieja Utoczkina, jednego z pionierów lotnictwa


Pomnik w kształcie serca. Jest tam umieszczony podpis: Odessa Miasto Miłości. Widnieje na nim słowo "miłość" w różnych językach...


...po polsku


....i po czesku :)

 W Muzeum Figur Woskowych.... ach ci piraci, a w szczególności, szczególnie Johnny Depp :)


Aleksander Puszkin z małżonką.



A w takie sukienki można się przebrać i zrobić sobie zdjęcie. Jest to popularne i w Odessie, i na całym Krymie. Przymierzałam się do tego kilka razy i w końcu się nie przebrałam, czego oczywiście żałuję.... ale jest to jeden z powodów, dla których muszę tam wrócić :)

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Wakcje na Krymie cz. 8

Ostatni dzień pobytu na słonecznym i gorącym Krymie spędziliśmy w Symferopolu. Zwiedziliśmy dwa muzea:  Krymskie Muzeum Etnograficzne i Muzeum Krajoznawcze. Na zwiedzenie Muzeum Etnograficznego warto zarezerwować czas i dokładnie je zwiedzić - jest naprawdę tego warte.
Przepiękne i bogate zbiory, ciekawe ekspozycje, panie, które chętnie coś dopowiedzą od siebie - to zawsze warto polecić.



Muzealne zbiory

Jeszcze ostatnie spojrzenie na Symferopol i krymska przygoda nieubłaganie dobiegła końca. Co nie znaczy, że kończył się nasz pobyt na Ukrainie. Wieczorem, nocnym, wygodnym pociągiem, w którym temperatura sięgała 40 stopni, wyruszyliśmy do Odessy - kolejnego pięknego miasta nad Morzem Czarnym. Na szczęście, po jakiś 3 godzinach jazdy zaczęliśmy odczuwać włączoną klimatyzację, więc nie upiekliśmy się żywcem. Dodam tylko, że w ukraińskich pociągach nie da się otworzyć okien. Czasami tylko, w korytarzu, jakieś jedno otwarte pozwala na złapanie odrobiny powietrza.

Meczet w Symferopolu
(C.D.N.)