wtorek, 26 lipca 2011

Wakacje na Krymie cz.2

Pierwszego dnia naszego pobytu na Krymie zwiedziliśmy miasto, w którym na cały tydzień zamieszkaliśmy - Symferopol.

Jest to stolica Krymu i moim zdaniem, jest to bardzo dobre miejsce wypadowe do innych krymskich miejscowości - ma bardzo dobre połączenia z innymi miastami.

Wprawdzie nie jest to zbyt czyste i urokliwe miejsce, ale ma swój specyficzny, niezapomniany klimat. Symferopolski dworzec jest swoistą wizytówka miasta - duży, czysty i naprawdę ładny. Nie wiem jak to się dzieje, ale pomimo wszędobylskich śmieci na ulicach czy chodnikach dworce na Ukrainie są zadbane i czyste.

Obok dworca kolejowego znajduje się dworzec, z którego odjeżdżają trolejbusy i marszrutki - wydaje się, że do wszystkich krymskich miejscowości. Panuje tam strasznie duży hałas i chaos, w którym jednak można się odnaleźć. Bilety na marszrutki nie są zbyt drogie, ale do kas stoją ciągle długie kolejki. Nie musimy się jednak martwić kolejkami, ani tym, że nie mamy biletu na marszrutkę - bilety właściwie same nas znajdą. Normą jest szukanie pasażerów przez kierowców - zewsząd słychać nazwy różnych miejscowości, do których są chętni nas zabrać. Ostrzegam - kierowcy marszrutek jeżdżą bardzo szybko, wyprzedzają na ostrych zakrętach, nie zwalniając nawet na sekundkę, a przy tym często rozmawiają przez telefon. A to wszystko dzieje się na krętej, górskiej drodze (na trasie Symferopol - Jałta).

Do Jałty można również dojechać trolejbusem - jest to chyba najdłuższa trasa trolejbusowa w Europie. Wprawdzie stan techniczny trolejbusów pozostawia bardzo dużo do życzenia, a droga ciągnie się w nieskończoność (do Jałty jedzie się ponad 3 godziny), jednak podróż tym środkiem lokomocji jest niezapomnianym przeżyciem.



 Dworzec w Symferopolu

 Dworzec z marszrutkami - tu chyba zawsze tętni życie


Trolejbus - jeden z nowszych
 
W samym Symferoplu nie ma zbyt wielu atrakcyjnych zabytków. Jest meczet, kilka cerkwi, gmach parlamentu, pomnik Lenina, park z nowoczesnymi rzeźbami, kilka ciekawych muzeów, oraz mnóstwo budek z przepysznymi czeburiekami i niezastąpiony kwas chlebowy, sprzedawany z beczek.


 Meczet

Parlament Autonomicznej Republiki Krymu

 Pomnik Lenina

 Deptak


Park z ekspozycją rzeźby nowoczesnej - tu motor, na który można wsiąść.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Wakacje na Krymie cz.1

Kilka dni temu wróciłam ze swojej długo wyczekiwanej wyprawy na Krym.  Jest więc okazja, żeby podzielić się na blogu swoimi przeżyciami i spostrzeżeniami. Może ktoś dzięki temu również nabierze ochoty na taką wyprawę - szczerze polecam.

Podróż rozpoczęliśmy 9 lipca, na warszawskim Dworcu Zachodnim. Wsiedliśmy do bardzo długiego i bardzo nagrzanego ukraińskiego pociągu, relacji Warszawa- Symferopol. Czekała nas ponad 35-godzinna podróż. Na szczęście, 4-osobowe wagony sypialne okazały się całkiem wygodne. Ku naszemu zdziwieniu, działała również klimatyzacja - co chyba uratowało nam życie podczas tej długiej podróży. Każdy wagon takiego pociągu miał swoją panią "providnyk", która wpuszczała do wagonu, po czym na cały czas podróży zabierała bilety (oddała je dopiero tuż przed stacją docelową), można było u niej zamówić wrzątek lub herbatę.
Wagony ukraińskie, mimo całej swojej siermiężności, okazały się być czyste, a co najważniejsze, w toalecie przez całą podróż była woda i nie unosił się  nieprzyjemny zapach, tak często charakterystyczny dla polskich toalet pociągowych.


Ukraiński pociąg - był tak długi, że nie mieścił się na peronie.

Podróż do granicy minęła bardzo szybko, wymiana kół pociągu również odbyła się bardzo sprawnie, podobnie zresztą, jak kontrola graniczna.

Rano dotarliśmy do Kijowa, gdzie mieliśmy 4-godzinny postój, który wykorzystaliśmy do zwiedzenia ukraińskiej stolicy.
Zwiedzanie odbyło się w tempie ekspresowym, ale widzieliśmy najważniejsze zabytki: Złote Wrota, kilka przepięknych cerkwi i kościołów, Plac Niezależności (najbardziej reprezentacyjny plac Kijowa) i przeszliśmy się ulicą Chreszczatyk. Kijów okazał się być czystym i całkiem ładnym miastem, z bardzo szerokimi ulicami. Na pewno warto tu spędzić chociaż jeden dzień.

                        Dworzec w Kijowie - piękny i przede wszystkim czysty - u nas rzadkość.

Złote Wrota


 
Monaster św. Michała Archanioła


Pomnik Kozaka Mamaja

Ulica Chreszczatyk


Blok z ogromną ilością anten satelitarnych i klimatyzatorów.

Po zwiedzeniu Kijowa czekała nas już tylko kilkunastogodzinna podróż do Symferopola. Kiedy wróciliśmy do pociągu, okazało się, że do naszego przedziału dosiadło się dwóch Ukraińców. Okazali się być bardzo sympatyczni, jeden z nich dał nam namiar na kwaterę w Symferopolu. Jednym słowem nasze obawy o to, czy o czwartej nad ranem uda nam się znaleźć jakiś nocleg na najbliższy tydzień, okazały się bezpodstawne.

W Symferopolu o czwartej rano przywitała nas ciepła pogoda i tak już zostało do końca naszego pobytu na Krymie.


Dworzec w Symferopolu

(c.d.n.)

niedziela, 24 lipca 2011

Moje ukraińskie scrapowe zakupy

Podczas pobytu u naszych sąsiadów- za wschodnią granicą, kupiłam trochę materiałów do moich przyszłych prac. Ładne, prawda? ;)






sobota, 23 lipca 2011

Kartka urodzinowa dla Śwagra ;)

A to kartka urodzinowa dla fana wiadomo jakiej drużyny, jestem z niej bardzo dumna :) Żeby ją zrobić w odpowiednich kolorach musiałam zajrzeć do internetu :)
Wygląda tak:

Urodzinowa kartka i zakładka

Jeszcze przed swoim wyjazdem urlopowym zrobiłam kilka prac, ale nie mogłam ich wstawić na bloga wcześniej niż kartki trafiły w ręce solenizantów - bo nie byłoby wtedy niespodzianki.

Ta kartka powstała z kompletu papierów, więc łatwo było wszystko ze sobą połączyć. Wszystkie dodatki w pastelowych kolorach pięknie do siebie pasowały. Sama zrobiłam kwiatki, środki tych kwiatków wypełniłam jeszcze dosyć nieumiejętnie tzw. perełkami w płynie. Zamiast perełek wyszły placuszki :) Ale cóż.....pierwsze koty za płoty. Część elementów kartki przylepiłam na kosteczkę dystansową, dzięki czemu kartka zyskała na urodzie :)

Tak się rozpędziłam w pracy, że do kompletu zrobiłam zakładkę.

Całość wygląda tak (zdjęcia są autorstwa mojej siostry):








sobota, 9 lipca 2011

Wakacje

A teraz nastąpi mała - 2 lub 3 tygodniowa przerwa w umieszczaniu blogów. Kiedy wrócę z dalekiej podróży, na pewno pojawią się nowe zdjęcia i wpisy :)

piątek, 8 lipca 2011

Tag

Moje nowe, malutkie dziełko, to tag do prezentu. Do gotowej tekturki przylepiłam kolorowy papier w poziomki, brzegi postarzyłam tuszem distress i przy pomocy stempla odbiłam życzenia. Na koniec przyczepiłam sznureczek z koralikami.

Tak wygląda tag: