Kolejnym miejscem odwiedzonym przez nas na Krymie była Ałuszta i Ałupka. Do Ałuszty dojechaliśmy marszrutką. Kierowcy marszrutek są szaleni, jeżdżą tak, jakby chcieli być pierwsi na mecie. Nie interesuje ich to, że jedzie się górską drogą, że są ostre zakręty - to wszystko nie jest ważne, ważna jest prędkość. Przez tydzień pobytu na Krymie wiedzieliśmy jednak tylko jeden wypadek z udziałem marszrutki - właśnie na trasie Symferopol - Ałuszta.
Czołowe zderzenie marszrutki z samochodem
Z Ałuszty chcieliśmy dostać się - najlepiej drogą morską do Ałupki. Niestety, nie było żadnego rejsu, więc marszrutką dojechaliśmy najpierw do Jałty, a stamtąd do Ałupki.
Ałuszta
Ałupka okazała się przepięknym miejscem - góry i morze. W Ałupce znajduje się pałac, do którego ciągną tłumy zwiedzających. Właśnie tam spotkaliśmy najwięcej polskich turystów. Pałac Woroncowa jest budowlą niezwykłą. Warto zwiedzić go również w środku, cena za bilet nie jest wygórowana - 20 zł. Żoną Michaiła Woroncowa, właściciela pałacu, była Elżbieta z Branickich - czyli mamy na dalekim Krymie polski akcent.
Park w Ałupce
Pałac w Ałupce
Plaża w Ałupce
Z Ałupki udało nam się wrócić drogą morską - rejsem po Morzu Czarnym. Dopłynęliśmy aż do Ałuszty. Za jedyne 24 zł przez ponad 3 godziny mieliśmy okazję z morza podziwiać piękno Krymu. Widzieliśmy m.in. cudne Jaskółcze Gniazdo (ikona Krymu), góry: Ajudah i Czatyrdah, pałac w Liwadii (tam podpisano Układ Jałtański).
Z Ałuszty powróciliśmy do Symferopola trolejbusem - to również atrakcja turystyczna. Niestety, trafiliśmy chyba na najstarszy trolejbus, jaki jeździ tą trasą. Ponieważ już było dość późno, a w trolejbusie nie było świateł, jechaliśmy w całkowitej ciemności.
Wycieczka była fantastyczna.
Widok ze stateczku
Jaskółcze Gniazdo
Pałac w Liwadii
(c.d.n.)
(c.d.n.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarze :)